Słodkie wręcz jadalne zapachy to moja ulubiona kategoria perfum . Ale jak wiadomo kocham wszelkie od selektywnych przez niszowe do celebryckich . Pure XS marzył mi się od dnia premiery , wystarczyło przeczytać spis nut bym wiedziała , że jest to coś dla mnie . Odczekałam no bo niestety moja kolekcja perfum jest tak ogromna , że na daną chwilę kupuje je rotacyjnie - jak skończy mi się jeden zapach to zapełniam pustkę nową buteleczką . Więc w końcu kupiłam i to . I bardzo się cieszę , że to zrobiłam bo jest to zapach kompletnie w moim stylu .
Jeśli chodzi o opakowanie to świadomie kupiłam 30 ml . Z prostego powodu . Nienawidzę węży . Obojętnie czy chodzi o prawdziwe , czy o jakiś element dekoracyjny . Są dla mnie paskudne i nie chciałam widzieć na oczy w swojej kolekcji węża nawet zdobiącego butelkę perfum . Po prostu nie . Rozumiem , że to się podoba ale to nie dla mnie impreza . Więc mam swoje pękatą , grubo ciosaną butelczyne ze świetnie działającym atomizerem i jest fajnie i wesoło . No .
Twarzą perfum jest Emily Ratajkowski i moim zdaniem jest to właściwa osoba na właściwym miejscu . Piękna kobieta . I do zapachu mi pasuje i do reklamy tego zapachu . Nawiasem mówiąc reklama Pure XS jest jedną z moich ulubionych reklam perfum , a reklamy perfum są dla mnie ważne - jak reklama nie wywoła na mnie nawet najmniejszego wrażenia to ja zapachu poznać nie chce . Ta jest przyjemnie podana . Zabawnie . Bardzo fajna podana forma przedstawienia zapachu - chłopy padają na kolana i omdlewają . Faktycznie , istnieją zapachy które ogromnie działają na mężczyzn i czy się to komuś podoba czy nie , ten jest jednym z nich .
Faktycznie jest to zapach słodki . Teraz każda szanująca się marka ma w swojej ofercie takiego ulepka . Dla mnie to dobrze , nawet jeśli te zapachy nie są niczym odkrywczym to na mojej twarzy wywołują uśmiech a właśnie po to noszę perfumy . By się czuć przyjemniej i by podkreślić nastrój lub by pokazać tą stronę mojego charakteru którą akurat w dany dzień mam ochotę pokazać .Przez perfumy wyrażam siebie i to nie zmieni się nigdy .
Wydźwięk tych perfum jest podobny niż w Scandal By Night . Nie są to oczywiście zamienniki czy zapachy bliźniaczo podobne , co to to nie . Są zbliżone jeśli chodzi o odbiór taki ogólny i tylko tyle . Są to perfumy słodkie , nawet bardzo słodkie , ale kilka kroków do typowego ulepka jednak mają .
Moje PH wysładza zapachy , o tym muszę wspomnieć zanim przejdę do opisu konkretów . Na mojej skórze zaczynają się chropowato - słodyczy nie ma żadnej czuje szorstkie ziarno , lekko mączne ale ta faza trwa dosłownie chwilkę po bardzo szybko wybija się u mnie Ylang - Ylang . Najpierw solo w swojej czystej postaci po chwili dołącza do niego aromat soli . Bardzo fajna faza . Posolone kwiaty . Ciekawe . Po około 45 minutach zapach robi się u mnie bardziej kremowy i też bardziej wżera się w nadgarstek . Czuć wanilię i kokosa ale w mlecznej , lekko płynnej formie której daleko do budyniowej . Kokos zostaje już wyczuwalny przez całą projekcje . Zmienia się jedynie z kremowego na taki jakby zmrożony , ale to wszystko przez tą nutę popcornu . Widocznie u mnie najpierw czuć tą sól później popcorn taki czysty , świeżo uprażony ale bez masła . W ostatniej fazie wyczuwam u siebie piżmo , takie lekkie igiełki zapachu ocieplone przez bursztyn . Także kompozycja u mnie harmonijna i pięknie rozwijająca się .
Nie wkładam tego zapachu w żadne ramy . Lubię go i do wieczornych wyjść i i obcasów jak i do jeansów , botków , kozaków i płaszczy . Zawsze czuje się w nim tak samo pewnie . A i na trwałość nie narzekam , czuję i 24 godziny ale też jestem osobą która nie ma żadnych problemów z trwałością zapachów na ciele i zawsze wszystko dobrze się u mnie trzyma . Tutaj projekcja na długość ramion ale w szyję i nadgarstki się wgryza .
Pokochałam ten zapach i wiem , że będzie mi towarzyszył przez lata . Wystarczy tylko , że mnie przywoła .
